Sesja rodzinna w Bystrzycy Kłodzkiej
Fotograf rodzinny w swoim żywioleNie zawsze są łatwe, choć często pełne uroku, a nawet śmiechu. Sesje rodzinne mają swój wyjątkowy urok. Tak było i w tym przypadku. Dobrze bawiły się nie tylko dzieci, lecz także rodzice. Uwielbiamy takie spotkania.
Kiedy?
10 lipca 2022
Gdzie?
Bystrzyca Kłodzka, mury obronne
Typ sesji
Sesja rodzinna
Autor
Aleks Jovičić
I takich klientów to ja szanuję
Nie sposób nie wspomnieć o tym, co w pierwszej chwili rzuciło nam się w oczy. Była to stylizacja naszych modeli. Tak należy ich nazwać, gdyż przygotowali się jak zawodowcy. Niestety w tym miejscu wspomnieć trzeba, iż nie każdy rozumie, że sesja zdjęciowa to nie mecz piłki nożnej czy grill po pracy. Jednak Luiza i Mariusz zadbali doskonale o swój strój oraz o stylizacje swoich dzieci. Przez chwilę czuliśmy się niczym fotografowie rodziny królewskiej.
Sesje rodzinne nie zawsze są łatwe
Często bywa tak, że albo jest łatwo albo ciekawie. W tym przypadku było ciekawie. Kilkulatek oraz roczna dziewczynka. Energia w najdzikszej postaci i… no cóż, śpiące i płaczące dziewczątko. Początkowo trudno było o jakąś koncepcję fotografii tak żywego dziecka. I standardowo, gdzie Aleksa technika i analiza się nie sprawdziły, tam poskutkowała fantazja i impowizacja Anuli. Tym sposobem moja partnerka złowiła kilka ciekawych kadrów, na których mały wspina się na mur czy też całuje w głowę płaczącą siostrę.
Pogoda dopisała, choć nie był to uroczy dzień
Z racji obecności dzieci nasza sesja z założenia trwać miała dłużej niż standardowe półtorej godziny. Nie mamy z tym problemu. Liczą się efekty, a dodatkowa godzina to i tak czas spędzony na tym, co uwielbiamy. Całe szczęście pogoda dostosowała się do naszych planów. Dzień był dość pochmurny, by nie powiedzieć, że szary. Dlatego też mieliśmy więcej czasu na fotografowanie, bo blask wysoko usytuowanego słońca zmiękczyły gęste chmury. Nie było uroczych letnich światełek w tle, uroczych flar czy złocistych poświat. Były za to bardzo stabilne warunki.
Było bardzo typowo…
Każda sesja rządzi się swoimi prawami. I na każdej mamy swoje role. Dość często wychodzi tak, że to ja biorę na siebie większy ciężar pracy. Ania natomiast łowi „smaczki”.
Wówczas korzystam z mojej ukochanej i piekielnie ciężkiej Sigmy 40mm F1.4, którą przypinam do Sony A7RIII. Anulka z kolei korzysta z lżejszego zestawu, a mianowicie Sony A7II wraz z FE 85mm F1.8. To chyba jej ulubiony zestaw. Mi Połączenie aparatu o rozdzielcozści 42mpx z ogniskową 40mm pasuje idealnie. Robię nim szerokie kadry oraz (po przejsciu w tryb APS-C) kadry amerykańskie. Tak, wiem, że tego typu kadr to raczej ogniskowa 50+, lecz moje efekty zadowalają mnie oraz moich klientów.
Większość materiału wykonałem ja. Z kolei najciekawsze zdjęcia zrobiła Anna. I to właśnie dlatego tytuł tej części tekstu mówił o typowości tej sesji.
Jako starszy brat młodszej siostry szczególnie uwielbiam takie kadry
Sztuka w trzech aktach
Najczęściej nasza sesja rodzinna składa się z trzech części. Obowiązkowe ujęcia całej rodziny. Kilka zdjęć rodziców. Stopień romantyzmu sceny zależy od ich fantazji i tego, co podpowie im Anulka, która jest genialnym reżyserem każdej sesji. I akt ostatni, gdzie znów częściej prym wiedzie piękniejsza połowa naszego duetu. Fotografia dzieci. Choć tutaj raczej bardziej możemy mówić o reportażu niż o sesji. Dyskretne dokumentowanie zabaw dzieci jest zdecydowanie lepszym pomysłem niż usilne ustawianie ich. Fotografii jest na ogół dużo. Tym razem nasi klienci mogli wybierać spośród pięćdziesięciu kadrów.
Aleks Jovičić